Flamingi i sól – wycieczka do Parku Naturalnego Les Salines De Santa Pola
Przebywanie na łonie natury to naturalna potrzeba człowieka. Dopiero tam odpoczywamy i oddychamy pełną piersią. Zapominamy o stresie i codziennych problemach, a pozbawieni rozpraszających, „cywilizacyjnych” bodźców wzrokowo-słuchowych, naprawdę się relaksujemy. Dotyczy to, rzecz jasna, nie tylko dorosłych – dzieci (zwłaszcza one!) podczas kontaktu z przyrodą stają się jakoś uważniejsze, radośniejsze i spokojniejsze. Zauważyliście? Ja tam już dawno zauważyłam i dlatego często to wykorzystuję – przede wszystkim dla własnego zdrowia psychicznego 😉 . I szczerze polecam!
Z tego właśnie powodu, podczas naszych wypraw i podróży, staramy się spędzać jak najwięcej czasu w bezpośrednim kontakcie z naturą. Parki, lasy, rezerwaty przyrody – wszystko, co pozwoli się oderwać od typowych atrakcji turystycznych, jest w cenie. Tak naprawdę, tych ostatnich jest na naszej liście coraz mniej. Choć – bądźmy szczerzy – nigdy nie było ich dużo. Zamiast odhaczać z listy kolejne typowo turystyczne miejsca do zobaczenia, zawsze stawialiśmy raczej na przebywanie pośród przyrody. A już Hiszpania jest do tego idealnym miejscem! I tak właśnie, podczas naszych tegorocznych ferii, dotarliśmy do Parku Naturalnego De Les Salines de Santa Pola w regionie Alicante. To miejsce tylko wzmocniło naszą miłość do Hiszpanii, którą zresztą i tak kochamy już jak szaleni (powód m.in tu i tu, a także tu 😉 ).
Do urokliwego ( i nieco sennego poza sezonem) miasteczka Santa Pola zawitaliśmy już podczas naszego zeszłorocznego pobytu w Alicante i wtedy od razu zachwyciliśmy się tamtejszym spokojem i wyjątkowo sielską atmosferą. Tak naprawdę, to Hiszpania w takiej wersji podoba nam się najbardziej! Ale dopiero przy tzw. „ drugim podejściu” odkryliśmy, że posiada ono prawdziwy skarb: słone jeziora, na obszarze których powstał rezerwat przyrody Parc Natural de Les Salines de Santa Pola. Bo, jak się okazuje, miasto Santa Pola jest ważnym ośrodkiem wydobycia soli w Hiszpanii. Solne obszary zajmują tam blisko 2500 hektarów powierzchni, a eksploatacja „białego złota” rozpoczęła się na tych terenach już pod koniec XIV wieku. Do dziś zresztą sól, wydobywana w Santa Pola, jest wprowadzana na rynek. A ponieważ słone jeziora są domem dla licznego ptactwa, w 1999 roku Unia Europejska sklasyfikowała to miejsce jako ZEPA (obszar specjalnej ochrony ptaków). Teraz należy ono do oficjalnej europejskiej sieci ekologicznej Natura 2000, składającej się z obszarów ochrony różnorodności biologicznej.
Zwiedzanie parku Les Salines rozpoczęliśmy od wizyty w Muzeum Soli (Museo de la Sal), które zlokalizowane jest dość zaskakująco – pośród osiedli mieszkaniowych i hipermarketów 😉 . Po przekroczeniu bramy wkracza się jednak w zupełnie inny świat: jest spokój, cisza, przerywana jedynie śpiewem ptaków. Idziemy przed siebie drewnianą kładką wzdłuż ogromnego solnego basenu i nagle je zauważamy – flamingi! Właściwie wcale nie musimy bardzo wytężać wzroku, bo jest ich tu całe mnóstwo. Na tutejszych rozlewiskach żerują całe stada tych pięknych, różowo upierzonych, długonogich ptaków. A oprócz nich także m.in. czaple, szablodzioby, siewki, perkozy, brodźce, bociany, mewy i wiele gatunków kaczek. Na wizytę tutaj trzeba koniecznie zabrać lornetkę, a potem z radością odkrywać i obserwować kolejne ciekawe osobniki. Nie tylko wielbiciele ptaków będą zachwyceni!
Samo Muzeum Soli mieści się w małym, kameralnym budynku i jest dość, hm, tradycyjne 😉 . Brak tu interaktywnych wystaw i eksponatów, ale na pewno nie brakuje soli! Znajdziemy ją tu pod każdą postacią, także m.in. jako preparaty do czyszczenia, które wykorzystujemy podczas domowych porządków. W muzeum można dowiedzieć się też więcej o procesie wydobywczym w Santa Pola, zobaczyć historyczne już narzędzia, które od lat służyły w Hiszpanii do wydobywania soli, a także poznać historię samego rezerwatu i zamieszkujące go zwierzęta. Najbardziej spodobał nam się pokój z lunetą do obserwacji ptaków, przez którą z odległości mogliśmy podziwiać skrzydlatych mieszkańców rezerwatu, brodzących i pływających po słonych jeziorach. Wokół jest też pełno zdjęć i tablic edukacyjnych, dzięki którym wiemy, jakich dokładnie gatunków szukać i na które zwracać szczególną uwagę. Fajne to wprowadzenie do spaceru po dalszej części rezerwatu. I najważniejsze: wstęp do muzeum jest darmowy 🙂 .
Po wizycie w Muzeum Soli, trzeba koniecznie wyruszyć na wyprawę jednym z kilku szlaków prowadzących przez rezerwat Las Salinas. Ale dotrzeć tam wcale nie jest tak łatwo 😉 . Przyznaję, że trochę czasu nam zajęło, zanim znaleźliśmy główny obszar obserwacji ptaków Observatorio de las Salinas de Santa Pola. I nic dziwnego – oddalony jest on od muzeum o ponad 10 km i bez samochodu (albo choćby rowerów) tam nie dotrzecie. Ale jak już Wam się uda, to na pewno nie pożałujecie. Zobaczcie tylko sami 🙂 .
Znaczną część rezerwatu zajmują rozległe mokradła solne. Przechodząc pośród nich specjalnie wyznaczonymi ścieżkami, możemy z bliska obserwować sól gromadzącą się na powierzchni zbiorników. W oddali widać wielkie koparki, a także ogromne, kilkunastometrowe białe kopce – na terenie rezerwatu znajduje się też warzelnia soli. Wydaje się, że soli jest tutaj tak dużo, że można ją zbierać ręcznie z dna jeziora – gdyby tylko można było się do niego dostać, rzecz jasna 🙂 . Warto wspomnieć, że tutejsze słone laguny parują i opary soli tworzą mikroklimat, który bardzo dobrze wpływa na nasz układ oddechowy i krwionośny. Spacer dookoła jezior to więc nie tylko wrażenia estetyczne, ale też prawdziwa dawka zdrowia!
Po okrążeniu słonych jezior, wybieramy się na spacer po porośniętych bujną roślinnością wydmach. Prowadzą przez nie drewniane kładki lub wyznaczone drewnianymi balustradami ścieżki. Po drodze mijamy liczne tablice edukacyjne, z których dowiadujemy się o mieszkańcach rezerwatu. Spotkać tu można m.in. dzikie króliki, jaszczurki, a nawet węża Montpellier (skrótowo zwanego „Malpon”), jednego z największych słabo-jadowitych węży europejskich w basenie Morza Śródziemnego. Wzdłuż ścieżek nie brakuje oczywiście punktów obserwacji ptaków – zadaszonych, osłoniętych od wiatru i wyposażonych w informacje o najczęściej spotykanych tutaj skrzydlatych gatunkach. Raz po raz wchodzimy w sosnowe zagajniki, aby potem „wynurzyć się z nich” i ze wzniesień podziwiać lazurowe morze i przepiękne wybrzeże Costa Blanca. To Hiszpania w swoim najlepszym wydaniu!
Z rezerwatu Las Salinas możemy przejść bezpośrednio na dziką część plaży Playa del Pinet. Ponieważ ten fragment plaży należy do rezerwatu, można dostać się tutaj tylko pieszo, a na miejscu brak jest tzw. cywilizacyjnych udogodnień, w stylu toalet czy barów z jedzeniem 😉 . Ale przecież o to chodzi! Dzięki temu jest tu bardzo cicho i spokojnie, a kolor i czystość piasku i wody zachwycają. Ależ tu musi być cudownie latem, kiedy – z dala od tłumów turystów – można korzystać z uroków morskich kąpieli i plażowania. Przepiękny, urokliwy i „odcięty od świata” zakątek!
Na koniec naszej wycieczki wybieramy się jeszcze na jedną z dwóch tutejszych wież widokowych, zlokalizowaną nad trzcinowiskami w północnej części rezerwatu. Podziwiamy stąd panoramę okolicy, która w piękny, słoneczny dzień robi niesamowite wrażenie. Jak okiem sięgnąć, wszędzie spokój, błękit, zieleń – i tylko w oddali bielą się zabudowania Santa Pola. Mimo, że wzdłuż rezerwatu biegnie dość ruchliwa droga krajowa N-332, stąd samochody wyglądają tylko jak małe, przesuwające się po mapie punkciki. W żaden sposób nie zakłócają naturalnego rytmu, w jakim żyje tutejsza dzika przyroda. I tak będzie zawsze – bez względu na to, co w naszym, ludzkim świecie się wydarzy. To świetna lekcja i dla małych, i dla dużych!
P.S. A Hiszpanię kochamy najmocniej! I na pewno tam jeszcze nie raz wrócimy 🙂 .
No Comments