Solo weekend w Bergen – dlaczego Norwegia jest idealna na samotną podróż

„Solo travel is self-care” (tłum. „Podróżowanie solo to dbanie o siebie”) – przeczytałam gdzieś ostatnio i tak bardzo się z tym zgadzam! Jako matka, która od lat podróżuje do najpiękniejszych miejsc z rodziną i dziećmi, właśnie odkryłam uroki podróżowania samemu. I nie chodzi tu o kilkudniowy wypad z domu w sprawach zawodowych czy typowy babski weekend z przyjaciółkami (choć takie też już od lat praktykuję), tylko prawdziwą solo podróż, najlepiej zagranicę, którą sama sobie zaplanuję i zorganizuję od A do Z. I co najważniejsze: podróż, w której sama będę decydować, co i kiedy robię, totalnie według własnych upodobań, potrzeb i humoru. Jejku, jaki to jest komfort i odpoczynek!

Poza tym, nie wiem jak Wy, ale ja najlepiej chłonę zewnętrzne bodźce, zbieram myśli i najskuteczniej się inspiruję, kiedy jestem sama. Przy pracy kreatywnej, jaką wykonuję na co dzień , takie chwile są bardzo ważne, bo świetnie pobudzają wyobraźnię i dają mnóstwo energii do działania. Ale przede wszystkim, bądźmy szczerzy, pozwalają naprawdę zajrzeć w ten przysłowiowy „ głąb siebie” i poczuć, czego naprawdę chcemy w życiu. Absolutnie inspirujące doświadczenie!

Także drogie Mamy (ale też drodzy Tatusiowie, choć wiem, że głównie piszę tu na blogu do tych pierwszych), zachęcam Was bardzo do samodzielnego podróżowania. Naprawdę warto, a nawet trzeba, wyrwać się raz na jakiś czas z domowych i zawodowych obowiązków i chaosu, żeby pobyć samemu ze sobą i robić tylko to, co naprawdę się lubi. Choćby też po to, żeby nie truć ciągle głowy domownikom o nieustających poświęceniach z Waszej strony i rezygnacji z własnych przyjemności.  A jak wyjedziecie czasem z domu samodzielnie w siną dal, to obiecuję , że będziecie wracać do tego domu z prawdziwą przyjemnością. Czyli takie win-win dla wszystkich, prawda?

Gdzie najbezpieczniej podróżować solo

Zdecydowanie najwięcej wątpliwości w samodzielnym podróżowaniu budzi kwestia bezpieczeństwa. Jestem przekonana, że wielu z Was porzuca pomysł samotnych podróży (nawet, gdy o nich marzy), gdy nasłucha się o tym, jak to strasznie i niebezpiecznie jest gdzieś indziej niż w domu. Że najlepiej nie ruszać się nigdzie z Polski, bo zagranicą to strasznie, przerażająco i w ogóle dramat.  Ale bądźmy szczerzy – takie informacje najczęściej szerzą ludzie, którzy albo sami ze strachu nigdzie nie byli albo którzy mają w tym ukryty (żeby nie powiedzieć polityczny i manipulatorski) cel. Ja od zawsze twierdzę, że nie należy bezrefleksyjnie wierzyć we wszystko, co zobaczymy w tv albo przeczytamy w internecie, tylko sprawdzać na własną rękę. A na pewno zrobić dobre rozeznanie przed każdą podróżą, z tzw. wiarygodnych źródeł.

Jednym z nich jest na pewno International SOS – międzynarodowa firma, która doradza organizacjom jak zarządzać ryzykiem, głównie w obszarze podróży służbowych i zdrowia pracowników. Każdego roku publikuje ona Mapę Ryzyka, która przedstawia poziom zagrożeń na całym świecie (m.in. w kwestii przestępczości, konfliktów zbrojnych oraz jakości opieki medycznej). Jeśli chcesz wiedzieć, gdzie w danym roku jechać bezpiecznie, to po prostu wpisz nazwę wybranej destynacji do wyszukiwarki i sprawdź, jakie są fakty. A na miejscu zachowaj zdrowy rozsądek, czyli omijaj dzielnice i regiony o wątpliwej reputacji, nie spaceruj samotnie po nocach i nie ufaj bezgranicznie dopiero co poznanym ludziom – czyli innymi słowy, zachowuj się tak, jak warto zachowywać się w każdym miejscu na świecie, czy to we własnym kraju czy w obcym. Aha, i koniecznie wykup ubezpieczenie turystyczne przed planowaną podróżą. Ceny takich ubezpieczeń zazwyczaj nie są wysokie, można bez problemu znaleźć polisy na kilka dni za kilkanaście złotych, a tygodniowe wyjazdy do Europy to koszt od 30 do 80 zł.  Naprawdę warto w nie zainwestować i mieć potem spokojny urlop.

Norwegia – idealny kierunek na samotne podróże

Mój cel na pierwszą solo podróż mógł być tylko jeden: Norwegia! To, że ten kraj zachwycił mnie swoją spektakularną urodą, fantastycznymi widokami i tzw. wysokim rozwojem cywilizacyjnym ogłaszam wszem i wobec już w TYM WPISIE o Oslo. Wcześniej wielokrotnie słyszałam, że Norwegia jest fascynująca i niezwykła, ale rzeczywistość przeszła najśmielsze oczekiwania.  Dla Norwegii jestem w stanie nawet polubić zimę, a to z mojej strony ogromne poświęcenie, bo zimy szczerze nie trawię. Dodatkowo fakt, że na wspomnianej wcześniej Mapie Ryzyka Norwegia określana jest jako jeden z najbezpieczniejszych krajów na świecie (tak, jest bezpieczniejsza od Polski!),  tylko potwierdza, że mój wybór kierunku na solo podróż był szczególnie trafiony. Choć, szczerze mówiąc, zbytnio tym ostatnim się nie sugerowałam.  Ja po prostu sama doskonale wiem, gdzie naprawdę czuję się dobrze i tak wybieram swoje miejsca – zarówno do podróżowania, jak i do życia.

Ponieważ mieszkam na co dzień w Trójmieście, mam świetny wybór tanich lotów do Norwegii – z Gdańska kilka razy w tygodniu startują samoloty do 7 największych norweskich miast. I ja mam plan odwiedzić je wszystkie! W zeszłym roku było Oslo, a na początku tego roku padło na Bergen, drugie największe miasto w tym kraju, przez wielu uważane za najładniejsze. Zlokalizowane w środkowo-zachodniej części kraju, zachwyca niezwykle malowniczym położeniem: leży u podnóża 7 gór ( z których najwyższa to Urliken o wysokości 643m n.p.m) oraz nad wodami 15- kilometrowego fiordu Byfjorden. Gdy dodamy do tego pachnące lasy sosnowe porastające tutejsze wzgórza, kolorowe zabudowania oraz cumujące wszędzie statki, promy i jachty, to mamy prawdziwie pocztówkowy obrazek.

Piękne, bezpieczne i stosunkowe bliskie – Bergen to więc idealne miasto na samotny wypad. Jest tylko jedno „ale”: ta norweska perełka nie bez powodu jest nazywana najbardziej deszczowym miastem Europy – średnio pada tam przez 250 dni w roku (!)  Dlatego polecam zaplanować wyjazd zgodnie z prognozami pogody. Ja w pierwsze trzy dni wiosny,  czyli 21-23 marca 2025, faktycznie trafiłam na prawdziwą wiosenną aurę (słońce i 15 stopni) i widoki miałam cudowne. Ale słyszałam, że tych mniej pogodnych dni też w sumie nie trzeba się bać – we mgle i deszczu w Bergen jest podobno bardzo klimatycznie.

Jak zwiedzać Bergen

Najlepszy sposób na zwiedzanie Bergen to spacery kolorowymi uliczkami, odkrywanie urokliwych zakątków i wspinanie się co jakiś czas na liczne tutaj punkty widokowe. Dla mnie to zawsze i wszędzie najskuteczniejszy sposób na poznanie nowego miejsca, przyjrzenie się jego mieszkańcom i panującym tam zwyczajom.  Bardzo polecam szwędanie się po mieście, niekoniecznie zgodnie z listą największych atrakcji turystycznych, a raczej tam, gdzie nas oczy zaprowadzą, a nogi poniosą. A mogą nas ponieść do np. takich zakątków…
 
Takie zwiedzanie bez celu, a raczej z jednym konkretnym celem, jakim jest tylko (i aż!) podziwianie widoków oraz chłonięcie atmosfery nowego miejsca jest możliwie jedynie podczas podróży solo. Tylko w takim wypadku nikt i nic nas nie goni, nie popędza, nie spowalnia i nie marudzi, że za daleko, za wysoko, za wolno, albo za szybko. Można np. usiąść na ławce i podziwiać przez 30 minut cumujący w porcie prom i zachwycającą panoramę miasta.
Albo można kupić kawę na wynos oraz cynamonkę, usiąść na ławce nad fjordem w centrum Bergen i zachwycać się spokojem oraz kolorowymi zabudowaniami zabytkowego nadbrzeża Bryggen. Ja swoje przekąski na wynos kupiłam w sieciowej piekarni Backstube w centrum miasta i uważam, że to fajne miejsce na szybkie i budżetowe śniadanie albo lunch. Co do samych cynamonek, których jestem ogromną fanką, to jednak te absolutnie najlepsze znajdziecie w kawiarnio-cukierni Bit Union (w centrum handlowym w Bergen lub na lotnisku). Wypiekane na miejscu, puszyste, pachnące, cynamonem, przepyszne. Koniecznie do spróbowania!
Dwa dni w zupełności wystarczą, aby przemaszerować centrum Bergen i okolice wzdłuż i wszerz, tym bardziej, że miasto jest świetnie oznakowane i zorganizowane – jak to zazwyczaj bywa w Skandynawii. Oprócz typowo miejskich atrakcji, można też wyruszyć w rejs po fiordach lub wybrać się na rowery i trekking w górach – dla każdego coś miłego. Bergen na pewno fajnie zwiedza się też z dziećmi – można wtedy odwiedzić Akwarium , centrum nauki VilVite lub Muzeum Archeologiczne Bryggens z interaktywnymi stanowiskami. Nie byłam w żadnym z tych miejsc podczas mojego solo tripa, ale pozytywne opinie na Google zachęcają, więc myślę że warto spróbować.

Co warto zobaczyć w Bergen

No dobrze, ale co ja konkretnie zobaczyłam w Bergen podczas tych weekendowych spacerów? Na pewno urocze, kolorowe budynki, z których słynie to miasto. I nie chodzi tylko o zabytkową dzielnicę Bryggen, ale tak naprawdę o całokształt. Jeśli kojarzycie (i kochacie!) skandynawską architekturę z prostymi, kolorowymi, drewnianymi domami, to w Bergen będziecie przeżywać zachwyt praktycznie na każdym kroku. Oczywiście są tu też tzw. współczesne zabudowania, bloki, biura i apartamentowce, ale wszystko jest tak fajnie wyważone, przemyślane i zaplanowane, że cała przestrzeń miejska robi niezwykle przyjazne wrażenie.
 
Poza tym ja najbardziej jednak lubię miasta położone nad wodą lub blisko wody – a w Bergen, podobnie jak w Oslo, woda jest praktycznie na każdym kroku. Port miejski, stanowiący centralną część i serce miasta, leży przecież nad wodami fiordu Byfjorden. I znowu, podobnie jak w Oslo, woda stanowi integralną cześć życia tutejszych mieszkańców: wyznaczone kąpieliska i baseny morskie można znaleźć zarówno w centrum Bergen, jak i w okolicach, z pełną infrastrukturą – od pomostów i plaż po parki i tereny na świeżym powietrzu. Coś cudownego!

Bryggen

Co do wspomnianego już Bryggen, czyli głównej wizytówki miasta i jego najbardziej rozpoznawalnej części, to jest to unikatowy zespół zabytkowych budynków portowych, powstałych około 1070 roku. To 61 drewnianych, kolorowych domów ustawionych frontem do nabrzeża. Kiedyś mieszkali w nich kupcy i ich służba, dziś to wpisane na listę UNESCO zagłębie warsztatów i galerii artystycznych, małych sklepików z pamiątkami i rękodziełem, butików z oryginalnymi ciuchami oraz barów i kawiarenek.
Wszystkie domy w Bryggen są dwupiętrowe i nie szersze niż 6 metrów, a zabudowa jest tak ciasna, że niektórymi przejściami i uliczkami trzeba się przeciskać. Ma to swój niezwykły urok i bardzo kameralną atmosferę, ale jak łatwo się domyślić, najlepiej zwiedzać to miejsce bez tłumów turystów. Mi się udało, więc mogłam spokojnie zrobić trochę klimatycznych fotek.
Jeśli jednak po wizycie w Bryggen poczujecie się nieco klaustrofobicznie, to musicie koniecznie udać się na jakiś nadmorski punkt widokowy, aby odetchnąć pełną piersią i – dla odmiany – poczuć siłę i potęgę natury. Bergen, jak cała Norwegia, słynie z fantastycznych punktów widokowych, z których możecie najlepiej podziwiać spektakularną norweską naturę: monumentalne góry i rozległe, malownicze fiordy.

Nordnes Park

Cudny punkt widokowy znajdziecie na pewno w Nordnes Park, zlokalizowanym na północno-zachodnim krańcu półwyspu Nordnes. To przyjemnie zagospodarowany park publiczny tuż nad brzegiem fiordu, pełen zieleni, ze ścieżkami spacerowymi, ławeczkami, pomnikami i rzeźbami, z których najbardziej efektowna to liczący 10 metrów wysokości totem, pochodzący z 1970 roku prezent od partnerskiego miasta Seattle z okazji 900-lecia Bergen. Ale nawet totem nie jest tu w stanie przyćmić tego, co najważniejsze, czyli zachwycającego, panoramicznego widoku na lustrzaną taflę wody oraz usiane domami potężne wzgórza.
Nordnes Park to jedno z ulubionych miejsc mieszkańców Bergen na oglądanie zachodów słońca – i wcale się nie dziwię, bo widok podczas takiego spektaklu musi być naprawdę imponujący. W ogóle jest to przepiękne miejsce na relaks, podziwianie wypływających i wpływających do miasta statków i promów, spacery czy jogging. A wyobrażacie sobie mieszkać w takim miejscu? Kosmos! Ja już wybrałam sobie zresztą wymarzone lokum, o dokładnie w tym budynku 😉 .
Dodatkową atrakcją parku jest Nordnes Sjøbad , czyli basen z podgrzewaną morską wodą, ulokowany tuż nad fiordem. Jest on dostępny zarówno w okresie letnim, jak i zimowym, choć podczas mojego spaceru był akurat nieczynny i zasłonięty. Na zdjęciach w internecie prezentuje się jednak naprawdę efektownie! Tutaj znajdziecie ceny biletów i więcej info. W Nordnes Park mieści się też wspomniane przeze mnie wcześniej miejskie Akwarium.

Fløyen (lub Fløyfjellet)

Jednak bez wątpienia, najpiękniejszy widok w Bergen rozciąga się ze szczytu Fløyen ( 399 m n.p.m.), jednej z siedmiu gór otaczających to miasto. Na górę najłatwiej dotrzecie kolejką linowo-terenową Fløibanen, która działa w tym miejscu już od 1918 roku. Trasa ma długość około 850 metrów, a wjazd trwa kilka minut – bilety możecie kupić w kasie i automatach na dolnej stacji kolejki albo online przez stronę tutaj . Bilet w 1 stronę to 100, a w obie strony 190 NOK ( dla dzieci odpowiednio 50 i 95 NOK). Ja na górę wjeżdżałam, a z powrotem schodziłam – ze szczytu Fløyen do centrum Bergen prowadzi bardzo przyjemna trasa spacerowa, której pokonanie zajmie Wam max 1,5 godziny.
 
No a gdy już dotrzecie na szczyt, to będziecie się tylko zachwycać! Widok na Bergen, otoczone pasmami górskimi oraz wodami Byfjordu i Morza Północnego, jest naprawdę oszałamiający. Można tu stać i wpatrywać się godzinami w tę niezwykłą panoramę , a ilość zrobionych zdjęć zdecydowanie przekracza zdrowy rozsądek. Popatrzcie tylko na to!
 
Podziwianie widoków to jednak nie jedyna atrakcja, bo infrastruktura na szczycie Fløyen jest naprawdę imponująca. Znajdziecie tutaj restaurację, kawiarnię, sklepik z pamiątkami, place zabaw, stoły piknikowe, rzeźby trolli, mini park linowy, szkoły i przedszkola leśne (!) oraz ogólnodostępne toalety. Wszystko zadbane, przemyślane i bardzo estetyczne. A jak ruszycie w głąb porastającego wzgórze lasu, to odkryjecie super trasy spacerowe i rowerowe, potoki, jezioro, urokliwe polanki i mnóstwo ciszy, spokoju i zieleni. Jeśli kiedyś zastanawialiście się, jak wygląda ten słynny norweski outdoorowy styl życia i wychowania dzieci, to wizyta na Fløyen odpowie na wszystkie Wasze pytania. Tutaj znajdziecie Norwegię w pigułce, ze wszystkim, co ma najlepsze do zaoferowania. Cudowne miejsce i świetny pomysł na całodzienną wycieczkę!
 
 

Podróż do Bergen z Polski

Do Bergen dotrzecie z Polski najszybciej liniami lotniczymi Wizz Air ( bezpośrednie loty są dostępne z Krakowa i Gdańska). Samoloty latają kilka razy w tygodniu, lot trwa około półtorej godziny i bardzo łatwo można upolować bilety w cenie ok. 100 zł w 1 stronę, jeśli zaczniecie odpowiednio wcześnie ich szukać. Z innych miast Polski dostępne są połączenia z przesiadkami (w Oslo lub Kopenhadze), obsługiwane przez LOT, Norwegian lub SAS. Z lotniska do centrum Bergen dotrzecie natomiast bardzo sprawnie i szybko autobusami Flybussen, odjeżdżającymi ze stanowiska A3 (ok. 60 zł/osobę, bilet do kupienia przez stronę www lub u kierowcy) albo tramwajem Bybanen (Bergen Light Rail), linia 1 (ok. 19 zł/osobę, bilet do kupienia przez aplikację Skyss lub w automatach na przystankach). Jeśli chodzi o nocleg, to ja wybrałam Radisson Blu Royal Hotel, najpopularniejszą i najpewniejszą chyba opcję w Bergen. Dzięki doskonałej lokalizacji, świetnej obsłudze i wygodzie, to chyba najfajniejszy wybór na pierwszą solo podróż, choć oczywiście w mieście nie brakuje innych dobrych hoteli i apartamentów na wynajem.

Podsumowując: czy warto choć raz w życiu wybrać się w podróż w pojedynkę? Tak! Nawet tylko po to, aby się przekonać, czy na pewno jest to opcja dla nas. Podróże solo nie tylko dają szansę na poznanie pięknych miejsc z własnej, ulubionej perspektywy, ale też pozwalają świetnie przewietrzyć głowę, odciąć się od oczekiwań i opinii innych oraz uwierzyć w siebie i własną sprawczość. A to naprawdę w życiu jest bezcenne. Zapytacie, jak to zrobić, gdy w domu obowiązki, dzieci i partner/partnerka, którzy niechętni są takim naszym samotnym eskapadom? No cóż, odpowiedziałabym, że to już jest kwestia właściwego wyboru takiego partnera lub partnerki. Ale to jest temat na zupełnie inny blog post 😉 .
About

No Comments

Leave a Comment