Największe zaskoczenie Helu, czyli Muzeum Rybołówstwa i jego oferta dla dzieci

Czy wydawało Wam się kiedyś, że świetnie znacie jakieś miejsce, a potem okazywało się, że tak naprawdę nie wiecie o nim wszystkiego? Albo przez długi czas nie zauważaliście (lub nie chcieliście zauważać) czegoś, co było tuż przed Waszymi oczami? Dokładnie to przydarzyło się nam podczas ostatniej, pierwszej w sezonie 2019, wycieczki na Hel.

W podróżowaniu z dziećmi (i chyba w ogóle w podróżowaniu) najfajniejsze jest odkrywanie nowych miejsc, a tym bardziej, gdy staje się to przez zupełny przypadek. Tak było właśnie z Muzeum Rybołówstwa, które mijaliśmy wielokrotnie, z całkowitym brakiem zainteresowania, podczas naszych spacerów po Helu. Hel, zarówno miasto, jak i cały półwysep, znamy dobrze i poza sezonem często tam bywamy, bo to dla nas fantastyczny cel jednodniowych wycieczek i bez wątpienia jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce.

Przechadzając się wzdłuż portu i plaży miejskiej w Helu, zwracaliśmy wprawdzie uwagę na zabytkowy kościół z czerwonej cegły, z urokliwą, drewnianą wieżą, ale mieszczące się tam muzeum kojarzyliśmy bardziej z wiekowymi eksponatami niż ze współczesną, angażującą dzieci wystawą. Przed naszą ostatnią wycieczką na Hel przeczytałam jednak kilka opinii na temat tego miejsca i oto doznałam olśnienia 😉 .  Otóż helskie Muzeum Rybołówstwa to oddział Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku, podobnie jak Ośrodek Kultury Morskiej z uwielbianą przez dzieci wystawą „Ludzie-Statki-Porty”. Jeśli więc w Gdańsku ta instytucja jest tak bardzo otwarta na najmłodszych, to może w Helu jest podobnie? Okazało się, że zdecydowanie tak!

 

Ok, przyznajmy to – zarówno nazwa tej placówki, jak i oficjalny opis nie brzmią może zbyt ekscytująco 😉 . Głównym celem Muzeum Rybołówstwa jest przedstawienie dziejów Morza Bałtyckiego, historii Helu i rybołówstwa na Zatoce Gdańskiej oraz współczesnych zagadnień związanych z gospodarką morską. W tym wypadku nie chodzi jednak o tematykę, ale o sam sposób jej zaprezentowania. I to Muzeum Rybołówstwa robi naprawdę dobrze 🙂 . Już na dziedzińcu można z bliska obejrzeć m.in. drewniane elementy różnych łodzi i statków, zabytkowy sprzęt rybacki oraz drewnianą łódź motorową. W środku robi się jeszcze ciekawiej.

Na parterze wita nas duża szklana gablota prezentująca stworzenia zamieszkujące słone wody  Bałtyku. Największe wrażenie robią oczywiście rzeczywistej wielkości modele foki i morświna oraz rekonstrukcje szkieletów obu tych zwierząt. Fajnie porównać je i uzmysłowić sobie, że i w naszym morzu żyją naprawdę duże ssaki. W tym miejscu nachodzi nas jednak smutna refleksja, ponieważ oba te gatunki są zagrożone wyginięciem.  Może to być dobra okazja do rozpoczęcia z dziećmi rozmów o ekologii i wspólnej odpowiedzialności za losy naszej planety – bardzo pożądana nauka w obecnych czasach! W kolejnych gablotach można obejrzeć pradawne narzędzia rybackie, a także odtworzone ze szczegółami scenki z dawnych połowów ryb, np. pod lodem. Bardzo podobały nam się malutkie figurki rybaków i sposób, w jaki zaprezentowano ich w „akcji”.

Oprócz  mini rekonstrukcji, w tej części muzeum znajduje się też kilka rekonstrukcji w skali maxi, a raczej 1:1. Jest tu np. warsztat szkutniczy, a w centralnym miejscu można podziwiać  prawdziwych rozmiarów żaglową łódź rybacką i postacie rybaków przy pracy. Prawdziwy nadmorski piasek, sieci i kosze rybackie, a nawet ptactwo z upolowanymi rybami w dziobach –  to wszystko robi bardzo realistyczne wrażenie i pozwala lepiej wyobrazić sobie warunki pracy dawnych bałtyckich rybaków.

W ogóle cały wystrój i aranżacja Muzeum Rybołówstwa jest bardzo efektowna. Po wejściu na pierwsze piętro zachwycamy się świetną antresolą ze szklaną podłogą, po której spacer sprawia wrażenie unoszenia się w powietrzu, a także podwieszoną do stropu łodzią rybacką, widoczną z każdego poziomu wystawy. A skoro już dotarliśmy na piętro…

To jest prawdziwy hit! Pierwsze piętro to raj dla najmłodszych, starszych, a właściwie całych rodzin 😉 . Urządzone w myśl zasady: „Powiedz mi a zapomnę, pokaż mi a zapamiętam, pozwól mi zrobić a zrozumiem”, posiada stanowiska do zabawy, przy których dzieci mogą rozwijać wyobraźnię, ćwiczyć spostrzegawczość i refleks, uczyć się współpracować, a nawet… doświadczyć sztormu na kutrze rybackim. Przedszkolaki zakochają się w drewnianej makiecie portu rybackiego, gdzie można przeładowywać ładunki z pociągu na statki, a starszaki trudno będzie oderwać od stanowiska z grami interaktywnymi, gdzie można m.in. sprawdzić swoją wiedzę o morskich i słodkowodnych rybach w Polsce, a także umiejętności rybackie.

Największa atrakcja to jednak bez wątpienia symulator przechyłu kutra rybackiego. Co to takiego? To mianowicie stanowisko imitujące pokład rybackiego kutra, na którym można na własnej skórze sprawdzić efekt oddziaływania sztormu na morzu. Sami możemy wybrać siłę wiatru, a potem poddać się spiętrzającym się „falom”. Dobrze jest móc uzmysłowić sobie, jak w jak ciężkich warunkach pracują rybacy, ale jeszcze lepiej – móc nacisnąć przycisk STOP, gdy bujanie okaże się jednak zbyt uciążliwe 😉 .

W Muzeum Rybołówstwa dużym zainteresowaniem cieszy się też stanowisko do wybierania sieci rybackiej. Na ekranie należy ustawić poziom trudności (mało, średnio lub dużo ryb do wyciągnięcia) a następnie mocno ciągnąć za linę, która, w zależności od wybranej opcji połowu, stawia mniejszy lub większy opór. Tu przyda się współpraca z innymi członkami rodziny i po raz kolejny okaże się, jak wielką krzepą i odpornością na niesprzyjające okoliczności muszą odznaczać się rybacy. Na zmęczonych fizycznymi zmaganiami zwiedzających czeka następnie stanowisko z puzzlami, przy którym trzeba zabłysnąć spostrzegawczością i – dla odmiany – siłą umysłu 🙂 .

Kolejny punkt programu, na który na pewno zwrócicie uwagę, to imponujących rozmiarów makieta Helu z XIX wieku. Makiety miejscowości zawsze budzą mój podziw ze względu na drobiazgową precyzję, jaka jest niezbędna do ich wykonania. Ta makieta jest tym bardziej wyjątkowa, że odtwarza ze szczegółami świat już nieistniejący, więc twórcom należy się szczególny szacunek za ogromną wiedzę i znajomość dziejów ówczesnego Helu.

Gdy już obejrzymy Hel z przeszłości, wybieramy się na poznanie ostatniej atrakcji, którą spokojnie można nazwać największym atutem tego miejsca 🙂 . To wieża widokowa, na którą w połowie wjeżdżamy nowoczesną windą, a w połowie wdrapujemy się stromymi, zabytkowymi schodkami. A widok z góry jest fantastyczny! Przed naszymi oczami rozciąga się panorama na Zatokę Puckę, port i miasto Hel, w tym tętniący życiem bulwar i miejską plażę. Jesteśmy zachwyceni tym, co widzimy, i jednocześnie przyjemnie zaskoczeni, bo okazuje się, że Muzeum Rybołówstwa to tak naprawdę 2w1: świetna placówka muzealna i jednocześnie najlepszy punkt widokowy w okolicy. Po wizycie tutaj śmiało możecie odpuścić sobie wdrapywanie się na latarnię morską – gwarantujemy, że muzealna wieża bardziej się Wam spodoba!

Szczerze polecamy Wam Muzeum Rybołówstwa w Helu – to taka nieoczekiwana, pozornie niepozorna atrakcja, która na pewno będzie świetnym oderwaniem się od plażowo-gofrowej, nadbałtyckiej, wakacyjnej rzeczywistości. Tym bardziej warto rekomendować to miejsce, że nie jest ono ani specjalnie rozreklamowane (zupełnie nie wiem dlaczego!) ani rzucające się w oczy – pod warunkiem oczywiście, że nie interesujecie się architekturą sakralną 😉 . Na pewno jednak na pierwszy rzut oka absolutnie nie kojarzy się ono z tak fajnie przemyślaną i świetnie zorganizowaną atrakcją dla całej rodziny. A powinno!

Tutaj znajdziecie ceny biletów i godziny otwarcia.

About

No Comments

Leave a Comment