Nieznana atrakcja Gdańska – wieloryb, drapieżniki i bursztynowy las na Wydziale Biologii UG
Znacie to powiedzenie: „Cudze chwalicie, swego nie znacie”? Nawet jeśli nie, to i tak na pewno zdarzyło Wam się nie raz odkryć, że często to, czego szukamy daleko, jest tuż obok. A nawet jak nie obok, to przynajmniej w promieniu kilku lub kilkunastu kilometrów 😉 . To zwłaszcza prawdziwe, jeśli chodzi o Trójmiasto i ciekawe miejsca do odwiedzenia z dziećmi. Słowo daję, co jakiś czas odkrywamy tutaj coś nowego. Ostatnio największym zaskoczeniem okazał się Wydział Biologii Uniwersytetu Gdańskiego i znajdujące się tam wystawy. Ok, może nie jest to Natural History Museum w Londynie 😉 , ale jeśli lubicie klimat muzeów przyrodniczych, to absolutnie jest to propozycja dla Was!
Wydział Biologii to na pewno jeden z najbardziej efektownych budynków kampusu Uniwersytetu Gdańskiego. Oddany do użytku w 2012 roku, może pochwalić się nowoczesną architektoniczną bryłą i industrialnym wnętrzem, które zostało zamienione w przyjazną przestrzeń, niczym wyjętą z muzeów przyrodniczych. W holu głównym i galeriach Wydziału Biologii znajdziecie ciekawe wystawy i ekspozycje, które – zgodnie z ideą Uniwersytetu Otwartego – można zwiedzać całkowicie bezpłatnie. I to przez 7 dni w tygodniu, w godzinach od 9:00-18:00. Jeśli jesteście w Trójmieście (na stałe lub przejazdem) i macie w domu małych miłośników przyrody, to na prawdę warto odwiedzić to miejsce!
Na Wydziale Biologii UG możecie obecnie obejrzeć 9 wystaw, z których największe wrażenie robi z pewnością 16-metrowy podwieszony szkielet płetwala zwyczajnego, jedyny taki okaz w Polsce. Pochodzi on z Niemieckiego Muzeum Oceanograficznego w Stralsundzie i przyjechał do Gdańska w lutym 2016 roku. Oprócz imponującego, składającego się z około 100 elementów szkieletu, w szklanej ladzie możemy też obejrzeć fiszbiny, czyli szczotkopodobny narząd służący wielorybom jako filtr do odcedzania planktonu od wody. Płetwal zwyczajny, nazywany też finwalem, jest drugim co do wielkości zwierzęciem na Ziemi i trzeba przyznać, że zetknięcie nawet z samym jego szkieletem ustawia nam postrzeganie świata w nieco innej perspektywie. Przypomina, że człowiek – jakkolwiek mu się wydaje – nie jest najważniejszym, a już na pewno nie największym i najbardziej mocarnym stworzeniem na tej planecie i tylko pozornie ma nad nią pełną kontrolę. Warto o tym zawsze pamiętać!
Poza szkieletem płetwala, możecie też z bliska obejrzeć ekspozycję szkieletów innych ssaków, takich jak żyrafa, nosorożec, hipopotam, żubr, oryks, likaon i słoń. Wszystkie te zwierzęta były kiedyś mieszkańcami ogrodów zoologicznych, poza słonicą, która – niestety- prawie całe swoje życie spędziła w cyrku. Jej historia jest wyjątkowo dramatyczna, ale prawdopodobnie podobna do historii setek innych zwierzaków, które skazane zostały na wegetację w tych wątpliwych etycznie „centrach rozrywki”. To tylko dobitnie potwierdza, jakim złem jest cyrk i tamtejsza tresura (czy raczej tortura!) zwierząt. Bardzo szkoda i bardzo wstyd za hipokryzję polskich polityków, którzy mimo deklaracji, nadal nie wprowadzili zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach. Na szczęście z roku na rok jest ich tam coraz mniej i trzymajmy mocno kciuki, aby tego typu widowiska stały się w końcu jedynie smutnym reliktem z przeszłości.
Muszę przyznać, że mieszane uczucia miałam też w związku z kolejną wystawą, czyli „Zabójcy bez winy”. Tematyka bardzo ciekawa, bo uświadamiająca, że w świecie zwierząt aż roi się od drapieżników, ale sposób prezentacji… No cóż, obejrzycie tutaj aż 100 wypchanych (!) ptaków, ssaków oraz gadów. Trzeba przyznać, że są to okazy imponujące, świadczące o prawdziwym kunszcie zapomnianego już przecież zawodu, jakim jest preparator zwierząt. I mimo, że zajęcie to, jak i sam fakt, że prezentowane w gablotach „modele” to w większości trofea łowieckie, jest raczej kontrowersyjny, to na pewno jest to wystawa pod wieloma względami fascynująca.
Trochę zajęło, zanim moje dzieci przekonały się do tej „formy” prezentacji zwierząt , ale ostatecznie, z ogromnym zaciekawieniem, oglądały z bliska m.in. wilka, zająca, rysia czy wielkiego puchacza. W żadnej innej sytuacji nie mogłyby przecież dojrzeć i poznać tylu szczegółów wyglądu tych zwierząt, prawda? A wracając do dylematów moralnych: sama nie wiem, czy jednak bardziej szokuje mnie oglądanie pięknego, spreparowanego okazu czy przyglądanie się smutnym zwierzakom spędzającym długie lata w klatkach lub na wybiegach w ogrodach zoologicznych. Ech, chyba każdy musi rozstrzygnąć takie kwestie sam, we własnym sumieniu.
Na szczęście, kolejna wystawa pt. „Życie w lesie bursztynowym” już żadnych dylematów moralnych nie budzi 😉 . Ta stała edukacyjna ekspozycja, otwarta w sierpniu 2013 r., może tylko i wyłącznie zachwycać. Naprawdę, aż dziwne, że jest to bezpłatna i ogólnodostępna wystawa na Wydziale Biologii UG, a nie oddzielna sala jakiegoś szanowanego muzeum przyrodniczego z wieloletnią tradycją. Bo ogrom wiedzy i ilość eksponatów jest tu naprawdę imponująca! To świetne źródło informacji o bursztynie, ukazujące jego genezę, historię, piękno i wartości naukowe. Ale przede wszystkim poznacie tutaj historię powstawania inkluzji w bursztynie – czyli tych skamieniałych bryłek żywicy, w których uwięzione są zwierzęta i rośliny. A ponieważ moje dzieci były dopiero co po filmowym seansie 2 części „Parku Jurajskiego”, było to dla nich super doświadczenie. Kto ma na co dzień do czynienia z młodocianymi fanatykami dinozaurów, ten wie, o co chodzi 🙂 .
Na wystawie, w specjalnie przygotowanych ekspozytorach, obejrzycie 41 inkluzji zwierzęcych, w tym komara, ślimaka, karalucha, wylinkę jaszczurki czy włosy ssaka. W gablotach prezentowane są z kolei inkluzje roślinne oraz bryłki surowego i (dla kontrastu) oszlifowanego bursztynu bałtyckiego. Częścią ekspozycji jest też ekran z interaktywną prezentacją multimedialna, od której – jak możecie się domyślić – dzieci będzie raczej trudno oderwać 😉 .
Oprócz 3 najciekawszych – naszym zdaniem – wystaw, które tutaj szczegółowo opisałam, na Wydziale Biologii UG znajdziecie jeszcze m.in. pełne kolorowych rybek Akwarium Malawi, Paludarium, czyli połączenie akwarium i terrarium, z unikalnymi gatunkami roślin mięsożernych występujących w górach stołowych Ameryki Południowej, a także „Drzewo rodowe człowieka” ukazujące kolejne etapy ewolucji naszego gatunku. Duże wrażenie na dzieciach (zwłaszcza tych najmłodszych!) zrobią też pewnie wykonane w dużym powiększeniu modele drapieżnych bezkręgowców, które „ozdabiają” ścianę w holu głównym Wydziału. Takie spotkanie oko w oko z gigantyczną modliszką może być trudno zapomnieć, prawda? 😉
Wystawy na Wydziale Biologii UG to kolejny dowód na to, że Gdańsk, jak i całe Trójmiasto, ma oprócz plaż bardzo wiele atrakcji do zaoferowania. Niezmiennie zachęcam Was do częstego odwiedzania tego jednego z najpiękniejszych zakątków Polski – nie tylko w wakacje i nie tylko z dziećmi! 🙂
No Comments